Mamy dziś maj. Jest piękny dzień i
mocno grzeje słońce, co jest dziwne jak na pogodę w tym miesiącu.
Zazwyczaj pada deszcz i jest niewyobrażalny ziąb, no ale cóż …
Lepiej nie narzekać a cieszyć się tym cudem natury.
Kolejny już raz tego ranka
przeciągnęłam się. „Ach może życie nie jest jednak tak
bezsensowne jak mi się wydaje”-pomyślałam. Z tym
przeświadczeniem udałam się w kierunku szafy. Dziś o dziwo nie
miałam żadnych problemów z wybraniem ciuchów. Szybko wyciągnęłam
czarne rurki i biały t-shirt z napisem 'Love Is Just A Game'. Swoje
kruczoczarne włosy lekko pofalowałam, a rzęsy pociągnęłam
cienką warstwą tuszu. Spakowałam do torby kilka książek i
wyszłam z pokoju kierując się w stronę kuchni. Jak co rano
zastałam tam mojego ojca pijącego kawę.
-Cześć tato – przywitałam się
-Dzień dobry Sam – odparł,
nie odrywając wzroku od czasopisma
Tak nie ma to jak przyjemna i długa
konwersacja -,-
Ale zdążyłam się już przyzwyczaić,
że praca … a właściwie, że wszystko jest ważniejsze ode mnie.
Cały czas praca, dom, praca, Izabel,
praca … O tak Izabel …
Moja jakże udana macocha.
Widać, że ojciec poszedł na zgrabny
tyłek i cycki, bo mózgu to ta lafirynda raczej nie ma.
Na szczęście dla niej ważniejsze od
przesiadywania w domu z rodziną jest przebywanie u kosmetyczki ze
swoimi psiapsiółami. Do domu wraca zazwyczaj tylko na noc ...yhm …
chyba nie muszę pisać po co.
A odwracając się od mroku i
powracając na drogę światła …
Szybko zjadłam śniadanie, ubrałam
białe Nike za kostkę i ruszyłam w kierunku szkoły.
Skoro mamy tak piękną pogodę, to nie
ma potrzeby abym jechała autobusem. Wolę pooddychać świeżym
powietrzem. Może w końcu moje szare komórki zaczną działać?
No przecież cuda się zdarzają …
Szłam przepełnionymi zabieganymi
ludźmi ulicami słuchając piosenki 'Papa Roach – Even If I
Could'. Ta piosenka <choć nie wiem czemu> zawsze poprawiała
mi humor.
Przyglądając się tak wszystkiemu
dookoła, po raz kolejny muszę stwierdzić, że Manchester to wcale
niebrzydkie miasto … A przynajmniej jego obrzeża, czyli miejsce, w
którym mieszkam.
Pogrążona w rozmyślaniach dotarłam
to obskurnego i cuchnącego budynku w którym mieścił się sąd
najwyższy, przez niektórych nazywanego szkołą.
Nie było to zbyt przyjemne miejsce, a
przynajmniej dla mnie. Byłam odludkiem, a jedyną osobą z którą
mogłam normalnie pogadać była moja przyjaciółka Alex. Choć tak
właściwie, to nie dziwię się, że nikt nie chciał mieć ze mną
nic wspólnego. Wy chyba też nie chcielibyście mieć w klasie
osoby, której matka siedzi w kiciu. Tak to prawda. Moja matka to
narkomanka, ale ja wolałabym nie mieć z nią żadnego kontaktu. Do
dziś mam blizny po tym jak mnie katowała, a na samo wspomnienie
tych chwil w oczach pojawiają mi się łzy. Miałam przesrane
dzieciństwo i nie chciałabym, by ktoś miał cierpieć tak jak ja …
Ojciec zainteresował się mną dopiero wtedy, kiedy znalazłam się
w szpitalu ze złamaną nogą i wstrząsem mózgu … I tak
przeszłość mojej matki ciągle mnie nawiedza i nie przestanie tego
robić … Niestety …
Po usłyszeniu dzwonka, udałam się do
klasy.
Wykład z biologi był bardzo ciekawy,
a mianowicie było o … no o tym … w każdym razie była to
biologia … przynajmniej tak mi się zdaje.
Ale nie tylko ja byłam tak strasznie
zainteresowana tym o czym ględzi profesor McKlauch. Inne dziewczyny
z mojej klasy, zawzięcie rozmawiały o jakimś koncercie, który ma
odbyć się w tę sobotę. Były tak podjarane, że pochodnia to przy
nich pikuś. Jeśli mam być szczera nie lubię zbytnio chodzić na
koncerty. Wolę zamknąć się w swoim pokoju i zabrać się za jakąś
ciekawą książkę lub posłuchać muzyki. Ale są ludzie, których
bardziej interesuje życie gwiazdeczek popu niż ich własne … nie
rozumiem czegoś takiego. Z tych wszystkich sexi chłopczyków znam
tylko Justina Bimbera … albo jak on się tam nazywał.
Z mojego ciekawego zajęcia, jakim było
oglądanie ścian sali lekcyjnej wyrwał mnie dzwonek oznajmiający
przerwę. Nie dane mi było jednak spokojnie wyjść z klasy. Kiedy
skierowałam się w stronę drzwi, drogę zagrodziła mi zgraja
wypicowanych lasek, a przed szereg wystąpiła wszech tapeta całego
liceum Camile.
I wtedy zaczęła się dość nieprzyjemna rozmowa ...
......................................................................................................................................................................
Może ja się lepiej nie będę wypowiadać co do tego rozdziału, bo znowu dostanę opierdziel ...
Chciałyście to macie, nie moja wina, że to takie badziewie, a nie sorka jednak moja i mojego beztalencia ;)
Ded dla : Willow ;* , JustBreath ;* i wariatki ;* , które mnie o to molestowały.
Miłego czytania i zapraszam do komentowania ;)
Czekam na szczere opinie ;D
O ja jest *.* mój prezent na imieninki !!!
OdpowiedzUsuńTak tak tak !!!Jaram się tym !
Genialnie sie zaczyna kochenie ty moje chce next teraz zaraz juz natentychmist !!!!!:***
już kocham
No i nie można było tak od razu? Tylko jakieś wykłócanie trzeba było uskuteczniać!!! A tak wgl czekam na nexta:)
OdpowiedzUsuń-i♥ nathan(Ada^_^) sory że na górze jest ladyada151 ale to dawna stara zardzewiała nazwa xD
JEST! ^^
OdpowiedzUsuńnapisałaś! napisałaś! ^^
a sie jaram xD
nie no, skakałam nawet z radości... xP
i to nie badziewie!
ja ci dam!
bo zastosuję szantaż! :P
a co do rozdziału to cudowny! ^^
pisz następny! ^^
oezu ! oezu ! oezu ! *_*
OdpowiedzUsuńteż chce mieć taki talent ;D
zazdroszczee ! ^_^
więc...
paluszki do klawiatury..
i....
PISZ szybkoo ! <33
boo jak nie , to... too . nie wiem. xd
więc, prosze, tak ślicznie błagam , piszz, szybciej <33
weny ; **
no, no, no... zacny rozdzialik tu mamy xdd
OdpowiedzUsuńszybko pisz następny :D
rozdział świetny
OdpowiedzUsuńdobrze,że cie molestowały ;D
przepraszam,nic więcej nie powiem
szybko nexta
To jest zajebiste .!!
OdpowiedzUsuńDopiero zaczęłaś a ja już się uzależniłam .. :]
Trzeci raz czytam ten rozdział :D
Pisz szybko następny <3
Weny :*
Och kurna *.*
OdpowiedzUsuńTo dopiero rozdz. 1 a ja już się jaram ♥
Weny, weny weny ♥♥ ;***
Fajny! Super świetny!♥
OdpowiedzUsuńResztę przeczytam później, bo niestety trzeba w szkole poprawić oceny:/
Już nie moge się doczekać kiedy przeczytam drugi ;] ♥