Taa, dawno nic tu nie napisałam.
Przyszłam, aby poinformować was o pewnej bardzo ważnej sprawie.
Niektórych pewnie to ucieszy, niektórych zasmuci.... ale nie dokończę tego bloga.
Wiem, że was zawiodłam i strasznie się czuję z tego powodu, ale nie mam pomysłów na to opo i weny by je kontynuować.
Jeśli jest to możliwe, to chciałabym wam jakoś to wynagrodzić. Macie jakieś pomysły?
Jeżeli tak piszcie w komach ( przywrócenie pisania bloga nie wchodzi w grę, chyba, że chce go ktoś ode mnie przejąć)
Jeszcze raz strasznie przepraszam... Tylko proszę nie bijcie za mocno :(
Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak sie teraz czuje.. Ale to konieczność.
Dobra kończę tą żenadę w moim wykonaniu..
Trzymajcie się i wiedzcie, że was kocham ;*
Wasza Sierr ;***
sobota, 22 grudnia 2012
niedziela, 18 listopada 2012
10: 'Lepiej się poznać'?
… - westchnął i uśmiechnął się
niewesoło – ostatnio robię się zbyt oficjalny... Jestem Tom –
przedstawił się i podał mi rękę.
Lekko uścisnęłam jego dłoń, nie
przestając gapić się w jego oczy. Ciągle nie mogłam przypomnieć
sobie, skąd ja go znam...
W tym czasie brunet przyglądał mi się
wyczekująco. Zaraz zaraz... czy ja o czymś zapomniałam?..
Aha, no tak.
-Miło mi, Samantha – uśmiechnęłam
się przepraszająco, a moje policzki oblał nikły rumieniec.
Zapadł niezręczna cisza, podczas
której dalej starałam się skojarzyć skądś tego chłopaka, kiedy
moja cierpliwość się skończyła, zapytałam:
-A teraz, skoro zakończyliśmy
oficjalne przedstawienie to mógłbyś mi wreszcie powiedzieć, skąd
my się znamy?
Tom-jak się przedstawił- zaśmiał
się.
-A więc dalej nie możesz sobie
przypomnieć, mimo tego, że cały czas się na mnie tak przenikliwie
patrzysz
Zauważył, no to pięknie... Ale teraz
najmniej interesowało mnie co o mnie myśli, chciałam tylko znać
prawdę.
-Dobrze dobrze, spokojnie – zaczął,
kiedy nic nie powiedziałam – Ujmę to tak... Był piękny,
spokojny wieczór kiedy piękna dziewczyna wybrała się do klubu
nazywanego 'Scream'. W tym samym czasie, kiedy ona siedziała przy
barze, pięciu przystojnych i utalentowanych chłopaków... No może
pięciu utalentowanych a jeden przystojny – poprawił się,
uśmiechając się przy tym zawadiacko – występowało wtedy na
scenie – dodał – Rozjaśniło ci to choć trochę sytuację?
… No tak! Matko jak ja mogłam być
tak głupia?! Przecież to ten koleś, który spodobał mi się w
klubie! Z zespołu... czekaj jak to było... Coś tam z tą reklamą
butów Puma... Wanted? Jakoś tak.
Otworzyłam szeroko usta ze zdziwienia
i starałam się coś z siebie wydusić. Niestety, nie wyszło...
Chłopak patrzył na mnie z
rozbawieniem, z trudem powstrzymując napad śmiechu. W sumie to się
mu nie dziwiłam, patrzył na największą idiotkę świata, więc
czemu nie wyśmiać się jej prosto w twarz. Po chwili jednak
uspokoił się i zmienił temat.
-Tak więc, skoro wszystko sobie
wyjaśniliśmy, może lepiej się poznamy, hmm? -zapytał popijając
łyk kawy, którą przed chwila przyniósł
Dopiero jakieś 5 minut później
dotarło do mnie, co powiedział. Matko, co się ostatnio ze mną
dzieje...
-Ekhem... co masz na myśli, mówiąc
'lepiej się poznać'? - odparłam unosząc... no dobra starając się
unieść jedną brew, co wnioskując po twarzy chłopaka mi nie
wyszło. Wyglądało to raczej jak połączenie szoku z
niedowierzaniem. Brunet wyraźnie zmieszał się na moje słowa.
-Znaczy wiesz, nie chodziło mi oto …
żebyś mnie nie zrozumiała źle, bo ja.... - zaczął się plątać
Wtedy to ja nie wytrzymałam i
wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. Po prostu nie mogłam
uwierzyć, że jeden gest może spowodować coś takiego. O dziwo po
mojej reakcji Tom rozluźnił się i choć nie wyglądało to
przekonująco, uśmiechnął się.
-Tak wiem, przepraszam. Strasznie lubię
wkopywać ludzi w różnie niezręczne sytuacje – wytłumaczyłam
się, kiedy w miarę udało mi się uspokoić.
Popatrzyłam do kubka stojącego przede
mną, w którym znajdował się aromatyczny płyn i szybko odsunęłam
go od siebie.
-Coś nie tak? - zapytał chłopak
patrząc na mnie podejrzliwie
-Nie nic, ja tylko nie przepadam za
kawą – odparłam, choć nie była to do końca prawda
Ja najnormalniej w świecie nie
znosiłam kawy. Mimo zapachu, który muszę przyznać był całkiem
całkiem, mdliło mnie na samą myśl, że mam się tego czegoś
napić. Nie potrafiłam zrozumieć ludzi, którzy pili to codziennie.
Przecież to było takie obleśne... Nie żebym komuś chciała to
obrzydzić, ale... Dobra, tyle w tym temacie, nie wspominając o tym,
że kawa podobno rozbudza... Taa jaasne.
Kiedy ostatni raz napiłam się tego
obrzydlistwa, przez cały dzień chodziłam jak wrak... Faktycznie
daje kopa....
-Przepraszam nie wiedziałem, to może
przyniosę ci coś innego? - zaproponował
-Nie.... trzeba – wydukałam z
trudem, patrząc na postać, która pojawiła się w drzwiach
kawiarni....
....................................................
Miało być ciekawie i wgl... No cóż znów nie wyszło :(
Ostatnio nic mi nie wychodzi.
Zastanawiam się nad zawieszeniem bądź usunięciem tego opo, bo raczej nie dam rady go skończyć, sądzicie, że to dobry pomysł?
Chyba, że ktoś by mi pomógł... Taaa tego badziewia nikt nie będzie chciał pociągnąć dalej...
Dedyk dla wszystkich, którzy czytają ;***
Nie bijcie ^^
niedziela, 28 października 2012
9: Mam na imię...
… Tego chłopaka! To był ten sam
koleś, który znalazł moje klucze! A teraz stał tam na chodniku
i z uśmiechem na ustach, bezczelnie
ładował kamykami w moje okno!
Kiedy mnie zauważył, rozpromienił
się jeszcze bardziej i zawołał:
-Witaj piękna!
Patrzyłam na niego osłupiała i nie
miałam pojęcia, co teraz zrobić.
Najpierw poćwiartować go na drobne
kawałeczki i rzucić na pożarcie chomikom, czy zedrzeć mu ten jego
seksowny uśmiech z twarzy, wydłubać oczy i zostawić go tak na
środku drogi, aby jakieś ślepe dziecko rozjechało go swoją
deskorolką.
Po krótkim namyśle, moje genialne
pomysły postanowiłam zachować na inną okazję.
-Co ty tutaj robisz?! - zapytałam,
albo raczej wydarłam się na pół osiedla
-Widzisz – zaczął – kiedy
zaproponowałem ci spotkanie, nie byłaś z tego powodu zbyt
szczęśliwa, tak więc postanowiłem po ciebie przyjść, abyś
jednak dotarła na miejsce
On doskonale wiedział, że nie miałam
zamiaru przyjść. Domyślił się, że go oleje, to dalej nie
wyjaśniało jednej sprawy...
-Skąd wiedziałeś, gdzie mieszkam?
-Mam swoje sposoby – puścił mi
oczko w zachęcającym geście – To co, gotowa do wyjścia?
-A co jeśli się nie zgodzę z tobą
pójść? - zapytałam unosząc przy tym jedna brew i krzyżując
ręce na piersi
-Wtedy, będę tutaj stał jak ostatni
idiota, śpiewając pod twoim oknem smętne ballady o piękniej
dziewczynie, która złamała moje serce odmawiając pójścia na
kawę, a w końcu ty, nie mogąc znieść więcej moich jęków
będziesz zmuszona kupić taśmę klejącą – uśmiechnął się,
pokazując swoje śnieżnobiałe zęby
Stojąc tak w oknie, zastanawiałam się
co robić. Pójść, czy nie pójść … oto jest pytanie.
Muszę przyznać, że ten chłopak mi
zaimponował. Musiał się trochę natrudzić, żeby dowiedzieć się,
gdzie mieszkam, a do tego mimo że wiedział, że nie mam
najmniejszej ochoty się z nim spotkać, to on dalej stał, dalej
namawiał... Muszę też przyznać, że ja w ogóle nie spodziewałam
się, że kiedykolwiek jeszcze go zobaczę, a tu proszę, sprawił
mi taką niespodziankę i to w dodatku, choć ciężko mi się do
tego przyznać... ucieszyłam się na jego widok. Było w nim coś,
co mnie do niego ciągnęło. Co sprawiało, że chciałam go lepiej
poznać.
Otrząsnęłam się z zamyślenia w
momencie, którym przypomniałam sobie, że brunet ciągle czeka na
moja odpowiedź, przyglądając mi się wnikliwie.
-Ok, pójdę z tobą do tej kawiarni,
nie chcę stracić pieniędzy na taśmę – odparłam z poker
face'em
Chłopak zaśmiał się.
-Wiedziałem, że tym cię przekonam
-Daj mi 10 minut – powiedziałam i
poszłam się przygotować
Po tym czasie, byliśmy już w drodze
do kawiarni.
Szliśmy w milczeniu, ale wciąż
czułam na sobie wzrok chłopaka …
Popatrzyłam na niego, a on wbił swoje
spojrzenie w moje oczy. Szeroko uśmiechnął się, a ja miałam
ochotę wydrzeć się mu prosto w twarz 'Możesz mi powiedzieć, skąd
ja cie znam?!' ostatkiem sił utrzymałam nerwy na wodzy i na moje
szczęście, dotarliśmy właśnie na miejsce.
Usiadłam przy jednym ze stolików, a
chłopak poszedł zamówić coś do picia. Kiedy wrócił, nie mogłam
się powstrzymać.
-Czy myśmy się już wcześniej nie
widzieli? - zapytałam
-Hmmm... ostatnio było to chyba
wczoraj – wyszczerzył się kolejny już dziś raz
-Dobrze wiesz, że nie o tym mówię –
zirytowałam się
-Ok ok, spokojnie. Zacznijmy od tego,
że mam na imię....
.................................
Hmm, jakby to ująć... wg mnie rdz jest beznadziejny, krótki i do dupy.
Przepraszam Was że napisałam coś takiego, ale nie mam ostatnio weny i nic mi nie wychodzi -.-
Także ten....
O właśnie! W zakładce 'Moje blogi' pojawił się link do mojego trzeciego opo ;)
Mam nadzieję, że będziecie zainteresowani zaglądnięciem na tę stronę, choć rdz na razie tam nie bd :)
Tymczasem do następnego ;*****
sobota, 20 października 2012
8: Dlaczego nie mogę przestać o Nim myśleć?!
Po tym niespodziewanym spotkaniu,
dzięki któremu w końcu odzyskałam klucze, udałam się do domu.
Otworzyłam drzwi i stanęłam w progu, rozglądając się dookoła.
Nie uwierzycie, ale wszystko stało na swoim miejscu! :D
Następnie wzięłam dłuuugi prysznic
i wystrojona w mój różowy szlafrok i wyłożyłam się na kanapie
w salonie. Jeśli mam byś szczera, to nie miałam zbyt wiele do
roboty.
Przede mną był ostatni tydzień
szkoły, więc brak zadań domowych i innych pierdoł z tym
związanych.
Normalna nastolatka w mojej sytuacji, z
wolną chatą i pewna tego, że rodzice nie wrócą na pewno
przynajmniej przez 3 miesiące, cieszyła by się wolnością,
urządziła imprezę niczym w Projekcie X, spotykała by się ze
znajomymi... Czemu ja nie mogę być normalna?!
Yhh, nie dość, że Dave mnie znalazł,
a wszyscy moi znajomi i przyjaciele mają mnie w dupie, to jeszcze
ten chłopak! Tylko dlaczego nie mogę przestać o Nim myśleć?!
Wpakuje ci się taki z butami do twojego życia, a potem ciężko
jest się od niego uwolnić … -.- Ale i tak mam nadzieję, że
więcej go już nie spotkam. Mam dość wrednych typów na jakiś
czas, a ten wygląda na takiego z ostrym charakterkiem.
Kiedy już skończyłam rozmyślać nad
tymi wszystkimi bzdetami, zorientowałam się, że minęło dobre 3
godziny. Z racji tego, że musiałam jutro iść do szkoły, poszłam
do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Włożyłam
słuchawki do uszu i zastanawiając się nad tym co przyniesie jutro,
zagłębiłam się w dźwięki melodii i zasnęłam...
Następnego dnia, jak w każdy
poniedziałek wstałam rano, aby przygotować się do szkoły.
Pop porannej toalecie, zrobieniu
lekkiego makijażu i zjedzeniu kromki chleba, wyszłam z domu i
zamknęłam za sobą drzwi. Upewniłam się, że klucze są
bezpieczne w kieszeni moich szortów
i powolnym krokiem ruszyłam w dobrze
znanym mi kierunku.
Podczas mojej przechadzki, rozglądałam
się wokół. Wszędzie pełno roześmianych dzieci, spacerujących
ze swoimi rodzicami, pełne życia i radości, pewnie, a raczej na
pewno nie spodziewały się, że za kilka bądź kilkanaście lat ten
raj na ziemi się skończy. Będą musiały pójść do szkoły,
niektóre z nich opuścić dom... Ale teraz były tak cholernie
szczęśliwe. Może dlatego tak nienawidzę dzieci? Za tą ich radość
z byle najmniejszego gestu, byle kwiatka zerwanego w ogrodzie, za ten
ich złudny optymizm, że życie jest takie piękne i kolorowe … A
może po prostu jestem aż tak wredna i samolubna, że im
zazdroszczę... Zazdroszczę im tego, ze mają normalny dom,
kochającą rodzinę, rzeczy których ja nigdy nie miałam...
Boże, sam ogarnij się! Musisz być
twarda, a nie ryczeć gdy tylko na twojej drodze pojawi się jakiś
uchachany bachor!
Mimo wszystko oczy zaszły mi mgłą, a
przez resztę drogi nie mogłam już patrzeć na tą pozorną radość
całego świata. Czułam się tu jak kompletny odludek, który nie
pasuje tutaj. Który nie zasługuje na to, aby żyć tak jak inni...
W szkole wydarzenia toczyły się dość
szybko.
Lekcje były nudne, co nie stanowiło
tu żadnego wyjątku, dlatego większość osób w ogóle nie była
zainteresowana tym o czym gadają nauczyciele. Zebrali się w grupki
i opowiadali o swoich przeżyciach z ubiegłego weekendu lub o
planach na wakacje.
A ja siedziałam sama na końcu sali i
zastanawiałam się nad jednym, gdzie jest Camile?
Przecież nie przepuściłaby
ostatniego tygodnia szkoły. Miała odbić jeszcze tylu chłopaków,
pokazać się w nowych ciuchach, które jej rodzice ostatnio
zaprojektowali specjalnie dla swojej najukochańszej córuni …
Żenada.
Ale w takim razie, coś musiało się
stać. I ja się dowiem o co tu chodzi.
Po zajęciach, nie zatrzymując się
nigdzie po drodze wróciłam do domu.
W sumie to nie miałam nic ciekawego do
roboty, więc postanowiłam uciąć sobie krótką drzemkę, na
poprawę nastroju...
Poszłam na górę i ułożyłam się
wygodnie.
Po jakiejś godzinie nagle obudziłam
się.
Usłyszałam jakiś dziwny hałas,
który rozchodził się po całym moim pokoju.
Wstałam z łóżka i wyjrzałam przez
okno.
Moje oczy zrobiły się z zaskoczenia
jak okrągłe pięciozłotówki, bo zobaczyłam tam....
.......................................................................
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na kolejny beznadziejny rdz tego opo :/
Może przynajmniej nie usnęliście podczas jego czytania, choć nie byłabym tego taka pewna...
Mimo wszystko chciałabym podziękować tym wszystkim, którzy czytają i komentują ;***
Postaram się, aby w następnych rdz akcja się rozkręciła, choć nie wiem czy mi się to uda...
Zachęcam do komentowania, bo im więcej komów tym szybciej pojawi sie rdz ;)
poniedziałek, 24 września 2012
7: Moje klucze!
Po w większości nieprzespanej nocy, z
stanu drzemania wybudziły mnie poranne promienie słońca, lekko
muskające moją skórę. Po otrzeźwieniu, które zajęło mi mniej
więcej 15 minut, zorientowałam się dlaczego leżę na schodach
przed domem i co takiego wydarzyło się poprzedniego wieczoru. Na to
wspomnienie moje ciało przeszły nieprzyjemne dreszcze. Dlaczego tak
musi być? Czy ja już nie mogę mieć spokojnego i normalnego życia?
Szlak! Znowu gadam sama do siebie...
Powoli podniosłam się ze schodów i
stanęłam sztywno przed drzwiami. Kto w ogóle wymyślił to durne
urządzenie?! Gdyby nie to dziadostwo, leżałabym teraz na moim
mięciutkim, milusim łóżeczku! Coś mi się wydaje, że byłoby
wygodniej niż tutaj. Choć w sumie... Jakby nie patrzeć posiadanie
drzwi ma też swoje plusy... Ale nie o nich teraz mowa xp
Przez jakieś durne 10 minut patrzyłam
się na zwykłe dębowe drzwi jak jakaś idiotka błagając aby
jakimś magicznym sposobem same się teraz przede mną otworzyły.
Jak się zapewne zdążyłyście domyślić gówno to dało. A więc
musiałam nieumyta, nieuczesana, wyglądając gorzej niż żona
Einsteina wyjść do ludzi. Cóż za upokorzenie... Ale przecież nie
będę siedzieć tu cały dzień czekając na jakiś cud, przecież
klucze same się nie znajdą, a nie mam zamiaru pójść w jedyne
miejsce gdzie mogłam je zgubić po ciemku. Jeszcze brakowałoby tego
żebym napotkała tam tego gnoja... Tak więc, zachęcona przez mój
żołądek, którego twórczość zdążyła prześcignąć już
Szopena, udałam się do pobliskiej kafejki. Całe szczęście, że
pracuje tam mój dobry znajomy i pozwolił zapłacić mi za jedzenie
kiedy indziej.
Powoli sączyłam herbatę i
zastanawiałam się co zrobię kiedy szkoła się skończy. Bardzo
chciałam odwiedzić brata i tęskniłam zanim, ale nie byłam pewna
czy zostawić pusty dom to dobry pomysł.
Przecież gdyby coś się stało ojciec
urwał by mi łeb... znaczy o ile wróci z tych swoich wakacji
z ukochaną zdzirą. A zresztą, co
będę się nim przejmować. Niedługo kończę już osiemnastkę,
więc nie muszą się już nim przejmować, a co najważniejsze nie
będę musiała przejmować się już matką. Nie będzie już mogła
starać się o opieką nade mną. Cały świat otworzy się przede
mną, a ja będę mogła udać się dokądkolwiek. Zawsze marzyłam o
zwiedzaniu różnych ciekawych miejsc, podróżach, poznawaniu nowych
ludzi... Może choć to uda mi się zrobić.
Po dokończeniu posiłku postanowiłam
udać się na poszukiwanie kluczy.
Tak więc, kiedy dotarłam w miejsce, w
którym wczoraj ostatni raz brzęczały mi w kieszeni zaczęłam
bawić się w detektywa. Sprawdzałam wszystkie możliwe zaułki, w
których te małe dziady mogły się przede mną ukrywać. Po
godzinie moje poszukiwania dalej nie przyniosły żadnego skutku...
Ale dalej się nie poddawałam.
----- 2 godz później-----
-Yhhh! Szukałam ich dosłownie
wszędzie! Przecież nie mogły od tak zapaść się pod ziemię! -
zniecierpliwiona zaczęłam już na serio do siebie gadać, a ludzie
którzy mnie wymijali patrzyli się na mnie jak na psychicznie chorą.
W sumie to im się nie dziwię.
Potargane włosy, ręce uświnione ziemia i nie wiadomo czym jeszcze
no i zachowywanie się jak psychol... Dla mnie normalka, ale dla
innych xd
Zrezygnowana udałam się w drogę
powrotną. Zaczęłam zastanawiać się co ja ze sobą pocznę.
Przecież jutro poniedziałek i muszę iść do szkoły, ale jak mam
dostać się do domu?!
Rozglądając się na wszystkie strony
z głupią nadzieją, że zobaczę moją zgubę, powoli szłam przez
park, przez który wczoraj biegłam...
-Tu wpadłam na tego debila, który
tędy szedł – powiedziałam głośno do siebie
-Bardzo pochopnie oceniasz ludzi –
usłyszałam głos za sobą
Niemal natychmiast odwróciłam się w
stronę nieoczekiwanego rozmówcy. Stał tam ze zmierzwionymi
włosami, choć właściwie można by to było nazwać artystycznym
nieładem, z uśmiechem przylepionym do twarzy i gapił się na mnie,
przenikając wzrokiem każdą część mojego ciała. Ja go skądś
kojarzyłam... Tylko skąd?
-A ty to kto, jeśli można wiedzieć?
- zapytałam, patrząc na niego nieufnie
-Jestem tym debilem, na którego
wpadłaś wczoraj w nocy – uśmiechnął się jeszcze szerzej –
I wydaje mi się, że przez przypadek
znalazłem twoja własność – dodał i zaczął machać mi przed
oczami kluczami
To moje klucze! Moje kochane, biedne
kluczyki! Znalazły się! Nawet nie potrafię opisać mojego
szczęścia w chwili, gdy je zobaczyłam. Wyciągnęłam rękę, aby
chłopak oddał mi moje kluczyki...
-Zaraz, zaraz, nie tak szybko –
powiedział i perfidnie schował kluczyki do kieszeni
-Ejj, co ty robisz?
-Jestem znalazcą, czyż nie, a to
oznacza, że należy mi się jakaś nagroda
-Dobra, dobra zrobię co chcesz ale
oddaj mi kluczyki – zniecierpliwiłam się
-A więc, z miłą chęcią pójdę z
tobą na kawę – rozpromienił się
-Ale... dzisiaj nie mogę... ja .. ja
mam jeszcze coś ważnego do załatwienia – plątałam się, aby
gość odpuścił
-Nie ma problemu, jutro o 14.00 w
Ravello, złotko – puścił mi oczko i rzucił do rąk klucze
Następnie powoli odszedł w kierunku
pobliskich bloków.
Muszę przyznać, że coż w tym gościu
mnie zaciekawiło... Nie mam pojęcia co.
I tak nie mam zamiaru przychodzić
jutro na to spotkanie, coś mi się wydaje, że Pan Ładny będzie
musiał się rozczarować.
......................................................
Napisałam !!! :D
Mam nadzieję, że mimo tak długiej przerwy ktoś przeczyta ten rdz i będzie zadowolony z rezultatów mojej pracy :)
dedykuję go wszystkim, którzy na niego czekali ;***
Następny powinien pojawić się za tydz ;)
Jak myślicie kim jest chłopak którego spotkała Sam? :D Na odp czekam w komach ;)
Do następnego rdz ;***
Wasza Sierr ;*****
czwartek, 12 lipca 2012
6: Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło
Od środka do mojego nosa wdarł się
zapach przeróżnych perfum i okropna duchota.
Jak można lubić takie miejsca ?!
Przeciskając się przez tłum ludzi, w
większości dziewczyn, dotarłam do baru i zamówiłam sobie jakiś
sok.
Popijając napój zaczęłam rozglądać
się po klubie.
Był dość sporych rozmiarów, jego
ściany miały kolor matowej czerni, a po lewej stronie znajdowała
się niewielka scena przy której zebrał się tłumek piszczących
dziewczyn.
Nidzie za to nie widziałam Camile.
Może to i lepiej …
Jakieś pół godziny później,
rozpoczął się ten cały koncert.
Grupa fanek zaczęła drzeć się w
niebo głosy i na scenę weszło pięciu chłopaków.
Przyznam, że wcale nie byli brzydcy.
Moją uwagę najbardziej przykuł brunet z bliznami na twarzy oraz,
pewnie trochę młodszy od niego, chłopak z full cap'em na głowie.
Piosenki też mieli całkiem niezłe.
Uważam, że najlepiej wykonali 'Warzone', strasznie mi się
podobało.
Po wykonaniu jeszcze kilku piosenek
zeszli ze sceny i już więcej się nie pojawili.
Zgromadzony w pubie tłum powoli zaczął
się rozchodzić.
Upijając następny łyk soku nerwowo
przekręciłam się na siedzeniu i automatycznie zaczęłam rozglądać
po pomieszczeniu. Ktoś mnie obserwował, czułam to.
Boże, jak ja nie znosiłam tego
uczucia. Nienawidziłam być w centrum uwagi, dlatego uwielbiałam
mrok, ciemne uliczki i noc. Zawsze gdy byłam mała znajdowałam tam
schronienie przed pięścią matki, wzrokiem innych osób, a
zwłaszcza jednego mężczyzny …
Dave'a.
W momencie kiedy o nim pomyślałam,
moje ręce zaczęły się trząść, a szklanka spadła z baru na
podłogę, rozbijając się w drobny mak.
Nie zważając na krzyki barmana, ani
zamieszanie jakie tam się zrobiło, szybkim krokiem opuściłam
klub.
Dopiero po opuszczeniu tego miejsca
zorientowałam się, jak bardzo byłam spięta.
Przeszłam kilka pustych już o tej
godzinie ulic i oparłam się o pokrytą zielonym tynkiem ścianę
jednego ze stojących tam budynków.
Spokojnie, tylko spokojnie, powtarzałam
sobie. Moje myśli krążyły chaotycznie po mojej głowie, co
doprowadzało mnie do szału. Przecież nic się nie stało, co się
z tobą dzieje?! - darł się jakiś głos wewnątrz mnie. I miał
racje. Przecież nic takiego się nie wydarzyło, a może to, że
ktoś się na mnie gapił to był tylko głupi przypadek? Przecież
to nie musiał być od razu …
W tym momencie, ktoś gwałtownym
ruchem odciągnął mnie od ściany i ręką zatkał usta.
-Witaj suczko, stęskniłaś się za
mną? - usłyszałam głos tuż przy moim uchu
Już zanim wypowiedział te słowa
wiedziałam kim jest ten człowiek, a to co przed chwilą usłyszałam
tylko potwierdziło moje przypuszczenia. Tylko jedna osoba tak mnie
nazywała, jeszcze gdy byłam małą dziewczynką. Dave.
Chciałam się rozpłakać, wrzeszczeć
znów się gdzieś ukryć, ale wiedziałam, ze to nic nie da.
Jeśli chciałam wyjść z tego cało,
musiałam walczyć.
Zaczęłam się wyrywać i szamotać na
wszystkie strony. Czułam, że chłopak rozluźnił uścisk i wtedy
postanowiłam wykorzystać nadarzającą się okazję. Z całej siły
kopnęłam go w kolano, a gdy schylił się by dotknąć bolącego
miejsca, uciekłam.
Biegłam, nie oglądając się za
siebie ile tylko miałam sił. Po drodze wpadłam jeszcze na jakiegoś
chłopaka, jednak nawet gdy w niego uderzyłam, nie zatrzymałam się.
Do domu dotarłam w jakieś 10 minut, a
normalnie droga zajęła by mi jakieś 2 razy tyle.
Jednak gdy tam dotarłam zauważyłam,
że przegapiłam jedną dość znaczącą rzecz.
Zgubiłam klucze!
No to pięknie … I jak ja teraz
dostane się do środka?! Przyjdzie mi pewnie spędzić noc na
świeżym powietrzu. No mówi się trudno …
Ale zaraz, zaraz. A co jeśli … jeśli
on je znajdzie? Może zgubiłam je szamotając się z nim?
No świetnie, jeszcze lepiej, po prostu
genialnie …
No nic, mówi się trudno. Przecież
zawsze mogło być gorzej.
Ale podobno nie ma tego złego, co by
na dobre nie wyszło, może i w moim przypadku tak będzie?
Przyszłość pokarze ...
.......................................................
Wyszedł mi okropnie ;(
Przepraszam, ale ja już chyba nie umiem pisać ;(
No nic, chciałyście ten rdz to go macie ...
Ale to już na 100% ostatni w te wakacje ;)
A ten rozdział dedykuję Kasi ;*
Chciałam też powitać na moim blogu Kikę ;* Mam nadzieję, że to opo ci się spodoba i będziesz je często odwiedzać ;)
Zmieniłam trochę wygląd bloga, podoba się? Piszcie w komach ;)
Chciałam też powitać na moim blogu Kikę ;* Mam nadzieję, że to opo ci się spodoba i będziesz je często odwiedzać ;)
Zmieniłam trochę wygląd bloga, podoba się? Piszcie w komach ;)
Do zobaczenia ze 2 miesiące ;**
Wasza Sierr ;********
wtorek, 3 lipca 2012
Uwaga!
A więc tak ...
Tego bloga również postanowiłam zawiesić, ze względu na brak czasu na pisanie.
A tak poza tym to chciałam wam bardzo podziękować za te wszystkie miłe słowa w komentarzach
i za tak wielką liczbę wejść.
Nawet nie wiecie ile to wszystko dla mnie znaczy ...
Jesteście najlepszymi czytelnikami i jestem pewna, że wspanialszych na świecie nie ma :)
Życzę wam udanych wakacji no i do zobaczenia we wrześniu ;*****
Aa! Jeszcze jedno!
Jeśli to was pocieszy to obiecuję, że w te wakacje, a może i nawet w tym miesiącu NA PEWNO pojawi się rozdział ;)
O ile oczywiście będziecie chcieli ;)
Przynajmniej w taki sposób mogę się wam odwdzięczyć za to, że mnie wspieracie i jesteście ze mną ;*****
Pozdrawiam
Wasza Sierr ;*
P.S. Przepraszam, że nie będę komentować waszych rozdziałów, z powodu braku czasu <jak również kłopotów z bloggerem -,-> Ale zawsze je czytam ;) No przecież tak wspaniałych opowiadań nie da sie nie czytać ;)
Tego bloga również postanowiłam zawiesić, ze względu na brak czasu na pisanie.
A tak poza tym to chciałam wam bardzo podziękować za te wszystkie miłe słowa w komentarzach
i za tak wielką liczbę wejść.
Nawet nie wiecie ile to wszystko dla mnie znaczy ...
Jesteście najlepszymi czytelnikami i jestem pewna, że wspanialszych na świecie nie ma :)
Życzę wam udanych wakacji no i do zobaczenia we wrześniu ;*****
Aa! Jeszcze jedno!
Jeśli to was pocieszy to obiecuję, że w te wakacje, a może i nawet w tym miesiącu NA PEWNO pojawi się rozdział ;)
O ile oczywiście będziecie chcieli ;)
Przynajmniej w taki sposób mogę się wam odwdzięczyć za to, że mnie wspieracie i jesteście ze mną ;*****
Pozdrawiam
Wasza Sierr ;*
P.S. Przepraszam, że nie będę komentować waszych rozdziałów, z powodu braku czasu <jak również kłopotów z bloggerem -,-> Ale zawsze je czytam ;) No przecież tak wspaniałych opowiadań nie da sie nie czytać ;)
poniedziałek, 25 czerwca 2012
5: Scream
Następnego dnia obudziłam o dziwo
przed 7.00 .
Byłam strasznie zdenerwowana tym co
dziś miało się wydarzyć, ale wszystko dokładnie przemyślałam i
już wiedziałam co powinnam zrobić.
Po wykonaniu porannej toalety i
zrobieniu lekkiego makijażu zeszłam za dół aby pożegnać się z
tatą i Isabel.
Kiedy szłam po schodach w domu
panowała niezwykła cisza …
Zazwyczaj o tej porze słychać było
wrzaski mojej macochy, typu: „Gdzie jest moja prostownica?!” albo
„Misiu nie widziałeś gdzieś moich złotych kolczyków?” yyy i
do tego te jej pozy … Ufff okropny widok.
No ale teraz nic takiego się
wydarzyło.
Przeszłam pusty hol i udałam się w
stronę kuchni. Tam tez nikogo nie było …
Zobaczyłam leżącą na stole kartkę.
Podniosłam ją i zaczęłam czytać napisane czarnym długopisem
dość niewyraźne słowa.
Witaj Sam, pewnie dziwisz się,
że w domu jest tak późno, ale postanowiliśmy wyjechać
z samego rana. Mam nadzieję,
że kiedy już wrócimy to zastaniemy dom cały, a nie
same ruiny. Masz wszystkiego
pilnować,nie pić za dużo alkoholu, nie urządzać imprez
i nie wydać za dużo pieniędzy,
które ci zostawiłem. A co do innych rzeczy masz wolną rękę.
Przepraszam jeszcze raz, że
wyjechaliśmy bez pożegnania.
Życz nam udanych wakacji.
Całuje tata ;*
Mówiłam już, że
mój ojciec jest odpowiedzialnym rodzicem? Tsaa … jak widać
bardzo.
No nic, od
dłuższego czasu wszyscy maja mnie gdzieś, a z tego wniosek, że
chyba się przyzwyczaiłam. Leniwie wzruszyłam ramionami, wyrzuciłam
list do kosza i zrobiłam sobie śniadanie. Po wykonaniu tych
wszystkich czynności, założyłam na nogi moje ulubione białe Nike
za kostkę i wyszłam z domu.
Powolnym krokiem
przemierzałam tętniące życiem ulice miasta.
Idąc tak, kolejny
już raz wspominałam moje dawne życie … Glasgow, moich starych
kumpli oraz tamtejsze szalone życie … Wtedy nie obchodziło mnie
nic, myślałam, ze życie to bajka w której ja gram jedną z
głównych ról. Myliłam się. Na szczęście udało misie wygrzebać
z tego gówna, którym są papierosy, alkohol i dragi. Nie życzyłabym
nikomu takiego życia.
Ale teraz się
zmieniłam, jestem odważniejsza i nie boję się tego co może stać
się w przyszłości. Teraz już wiem, że muszę radzić sobie sama
i mam nadzieję, że podołam zadaniu, którym jest wyciąganie mnie
ze wszystkich tarapatów w jakie się wpakuję …
Na tych
rozmyśleniach minęła mi cała droga do pobliskiego parku.
Usiadłam na ławce
i zaczęłam wsłuchiwać się w śpiew ptaków. Rzadko można było
tu coś takiego usłyszeć … ale gdy już udało ci się złapać
jedno z tych malutkich stworzeń na śpiewie, było to prawdziwym
ukojeniem dla uszu przywykłych do miejskiego zgiełku.
Siedząc tak
bezczynnie minęło mi całe południe i musiałam wracać do domu,
aby się przygotować.
Do klubu wybrałam
czarną bluzkę z wyciętymi plecami oraz dżinsowe szorty … nie
lubiłam się za bardzo stroić. Tak szczerze to miałam nadzieje, że
mój pobyt na tym koncercie pozostanie niezauważony.
Wyszłam z domu
jakąś godzinę przed koncertem i postanowiłam się jeszcze chwilę
przejść.
Mimo tego iż już
dawno ludzie skończyli pracę, korki nie zmalały, a wokół mnie
słychać było gwar rozmów. Zeszłam w boczną uliczkę, aby choć
na chwilę uwolnić się od tego wszystkiego. Wiatr delikatnie muskał
moja skórę i rozwiewał włosy. Wzięłam głęboki oddech i
przymrużyłam oczy, by w następnej chwili otworzyć je szeroko i
spojrzeć zdecydowanie przed siebie.
Szybkim krokiem
ruszyłam w stronę ulicy na której znajdował się klub. Już z
daleka widać było żarzący się napis „Scream”.
Zatrzymałam się
przed drzwiami i zdecydowanym ruchem otworzyłam je ...
------------------------------------------
Dziś trochę krótszy, ale na tyle wystarczyło mojej weny ;)
Dziękuję, że to czytacie i jesteście ze mną ;**
Dzięki Anku ;* wiem, że warto pisać choćby dla jednej osoby, którą to interesuje i która czeka na rozdział :)
Mam nadzieję, że następnym razem napiszę coś dłuższego i akcja się rozkręci ;D
Miłego czytania i zachęcam do komentowania;*****
wtorek, 19 czerwca 2012
4: Nie poddam się bez walki
Przez cały tydzień w szkole nie
działo się nic ciekawego. Ciągle jakieś przynudzanie na lekcjach
i tony zadań domowych. Już nie mam na to wszystko siły!
'Jeszcze tylko tydzień, tylko jeden
króciutki tydzień' – co chwila wmawiałam sobie.
Taa może i tylko ten ostatni tydzień,
jednak na drodze do niego stoi mi sobota …
Ta cholerna sobota … O właśnie!
Prawie bym zapomniała, co tego dnia się tyczy, to od naszej
ostatniej rozmowy cały czas unikałam Camile. Jakoś nie miałam
ochoty wysłuchiwać jej kolejnych pytań czy pójdę do tego klubu
czy nie.
No właśnie pójdę na ten koncert ?
Sama nie wiem co zrobić …
'Heloł! Może by mi ktoś łaskawie
pomógł ? Tia pewnie, olewajcie mnie …'
Ok robi się coraz gorzej xP Czy
gadanie do siebie to początki jakiejś choroby umysłowej? Bo jak
tak, to ja jestem idealnym przykładem debilizmu.
Aa wracając do sprawy …
Siedziałam właśnie w moim pokoju i
słuchałam mojego ulubionego zespołu 30 Seconds to Mars.
Ale oprócz tego rozmyślałam nad tym
jak powinnam postąpić jutro.
Nie miałam zielonego pojęcia o co w
tym wszystkim tak naprawdę chodziło.
Z jednej strony strasznie bałam się,
że za tym wszystkim może stać Dave, a gdyby to był on, to raczej
już mogę pożegnać się z domem bo już nigdy tego miejsca nie
zobaczę. Ale z drugiej strony, byłam cholernie ciekawa co się tam
może stać. No bo on przecież wcale nie musiał tego wszystkiego
ukartować … a to był tylko taki przebłysk dobroci Camile …
hahahahhahaha xp
Powinnam przestać oglądać te
wszystkie indonezyjskie, tajskie i inne pierdolone telenowele, bo
niedługo zacznę wierzyć, że sprawiedliwość na świecie
istnieje.
Czyli najbardziej prawdopodobna jest
pierwsza wersja wydarzeń …
Ahh Dave … czemu ten pieprzony gnojek
raz na zawsze nie może wynieść się z mojego życia ?!
Już raz mi je zrujnował, nie musi
robić tego jeszcze raz. Na serio, oszczędzi sobie kłopotu
zostawiając mnie w spokoju. Bo może kiedyś byłam małą gówniarą,
która bała mu się postawić, ale zmieniłam się i to bardzo. Nie
będzie mi taki gnojek jak on wchodził w paradę, już ja się o to
postaram!
Z moich rozmyślań, jak najlepiej
udupić mojego byłego tatuśka wyrwało mnie pukanie do drzwi.
-Proszę – krzyknęłam, wyjmując
słuchawki z uszu
Po chwili wahania, do mojego pokoju
wszedł mój ojciec … teraźniejszy i zarazem biologiczny.
-Witaj Sam – powiedział po czym
rozsiadł się na jednym z foteli – mam do ciebie sprawę …
Uniosłam jedną brew.
-A mianowicie – kontynuował –
jutro po południu razem z Isabel wyjeżdżamy na wakacje do Grecji
Pewnie chciałabyś, żebym został z racji tego, że ten Dave, czy
jak mu tam uciekł z więzienia, ale mam teraz ostatnią szansę
wyjechać na urlop i zamierzam ją wykorzystać. Dom zostawiam pod
twoją opieka, w końcu jesteś dużą dziewczynką i dasz sobie
radę, zostawię ci jakieś pieniądze, tylko mam nadzieję, że nie
będziesz zawracać mi głowy i z byle gównami do mnie dzwonić. Po
zakończeniu roku możesz wyjechać na chwilę do brata do Londynu
ale nie siedź tam za długo!
A teraz możesz wracać do nauki.
-A na ile jedziecie ? - krzyknęłam za
odchodzącym, 'odpowiedzialnym rodzicem'
-A jeszcze nie wiem co najmniej 2
miesiące – odparł i z hukiem zamknął za sobą drzwi
No to fajnie, zajebiście po prostu …
nie ma to jak wsparcie bliskich. Czy ja kogoś na tym świecie w
ogóle jeszcze obchodzę ?! Najwidoczniej nie …
Ale przynajmniej będę miała spokój
na co najmniej 2 miesiące.
Pfff o ile dotrzymam …
'No ok Sam, weź się w garść! Dasz
sobie radę! Co z tego, że cały świat cię olał ? Że przyjaciele
mają cię w dupie ? Poradzisz sobie, już nie z takich opresji
wychodziłaś!
A teraz zbierz się na odwagę i
podejmij wreszcie ty niezdecydowana idiotko tą decyzje!'
Ooo robi się coraz bardziej dziwnie …
no bo pytania retoryczne rozumiem, ale to ?!
W każdym razie cokolwiek by to nie
było, miało rację. Muszę się wreszcie zdecydować co zrobić,
przecież to już jutro …
Ciągle zastanawiając się nad tym co
zrobić, poszłam do łazienki i wzięłam zimny prysznic, aby
otrzeźwić umysł. Potem nie susząc włosów ubrałam pidżamę i
położyłam się do łóżka.
Długo nie mogłam zasnąć, ale kiedy
już o zrobiłam żałowałam …
Całą noc męczyły mnie koszmary.
W moich snach co chwilę pojawiała się
postać Dave, a ja stałam tam taka osłupiała, bezbronna i bezradna
…
Ale to niestety nie było najgorsze co
mnie spotkało.
To był tylko przedsmak tego co dopiero
miało się wydarzyć ...
-------------------------------------------------------------------------
No i jest następny ;)
Chciałam wam bardzo podziękować, za wszystkie miłe komentarze i to że jesteście ze mną i czytacie to opo.
Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy :*
Ale ja naprawdę nie zasługuje na tyle pochwał ;)
Następny postaram dodać się za tydzień.
Rozdział ten dedykuję wszystkim czytelnikom :* a w szczególności Baby_Em ;*
Miłego czytania i zachęcam do komentowania ;***
sobota, 9 czerwca 2012
3: Kratki to za mało by go powstrzymać ...
Kiedy weszłam do domu, zastałam tam
mojego ojca, rozmawiającego z .. policją ?!
No dobra robi się coraz ciekawiej -,-
Niepewnie weszłam do salonu i stanęłam
przy jednaj ze ścian.
-Dzień dobry – przywitał się
funkcjonariusz – pani Samantha Dark
-Tak to ja, o co chodzi ?
-Czy moglibyśmy porozmawiać gdzieś
na osobności ? - zapytał
-Yyyy … proszę – powiedziałam, po
czym zaprowadziłam go na górę do swojego pokoju.
Policjant rozglądną się po
pomieszczeniu i usiadł na jednym z foteli.
-Czy zna pani może Rayna Clarka ?
Zastanowiłam się chwilę.
-Nie nie kojarzę, ale o co chodzi? Po
co pan tu przyjechał?
-To ja tutaj zadaję pytania – odparł
mięśniak w przyciasnym mundurku – A tego faceta kojarzysz?
Pod nos podsunął mi zdjęcie blondyna
o zielonych oczach i jakże denerwującym kpiącym spojrzeniu. Choć
nie było tego widać na tej fotografii, wiedziałam, że na lewej
ręce ma czarno-biały tatuaż z czaszką, a na nodze wielką bliznę
od poparzenia, która powstała podczas wywołanego przez niego
pożaru.
Tak … znałam Dave'a aż za dobrze.
Pamiętam go choć jak najszybciej chciałam o nim zapomnieć i
prawie mi się to udało. Lecz kiedy wszystko w moim popieprzonym
życiu zaczyna się układać, on zawsze musi to zepsuć. Tak samo
było gdy jeszcze mieszkałam w Glasgow z moją matką. Gdy choć na
kilka dni udało mi się złapać z nią lepszy kontakt, przestała
tak chlać … To akurat wtedy musiał pojawić się on. To wtedy
zaczęły się moje tortury, bicie … on prawie mnie zgwałcił.
Na wspomnienia tych wszystkich
okropnych chwil, do oczu napłynęły mi łzy.
-Czyli rozumiem, że widziałaś już
nie raz tego człowieka? - upewniał się
-Tak, ale nie wiem po co pan o niego
pyta, przecież od prawie roku siedzi w wiezieniu – wydukałam
-Ehh no i właśnie w tym problem,
jakiś tydzień temu dostał przepustkę i teraz jest na wolności,
ten koleś o którego się pytałem nie chciał wypożyczyć mu
samochodu i teraz już wącha kwiatki od niewłaściwej strony –
westchnął
Na te słowa wyprostowałam się i
spojrzałam na niego przerażonym wzrokiem. O nie, tylko nie to.
Przecież on nie może znowu rozdupcyć mi życia, jakie ono by nie
było! A co jeśli … jeśli on mnie szuka? Pewnie już dowiedział
się że matka jest za kratkami. Ale może zapomniał o kimś takim
jak ja? Tia … głupie nadzieje, bo ktoś może zapomnieć o osobie,
przez której zeznania gnił w pierdlu. Jak widać kratki to za mało żeby go powstrzymać przed zemstą.
-Czy to wszystko? Jeśli pan pozwoli
chciałabym teraz zostać sama – powiedziałam z trudem
powstrzymując łzy.
-Tak oczywiście, ale zalecał bym
ostrożność, kto wie co dalej może zrobić – odparł i wyszedł
z mojego pokoju zamykając za sobą drzwi
Ach jak ja żałuję, że nie ma ze mną
Alex albo Johna. To im zawsze mogłam się wygadać i oni zawsze
starali się mnie pocieszyć. Ale teraz Al wyjechała z rodzicami na
wakacje, a John … on został w Glasgow. Przykro było mi opuszczać
to miasto i choć wiele tam przeszłam, to brakuje mi teraz moich
przyjaciół.
A teraz? Teraz wszyscy maja mnie w
dupie. Nikt się mną nie interesuje, a tym bardziej mój kochany
tatuś. Choć tyle, że już za 2 tygodnie koniec roku szkolnego, co
oznacza, że będę mogła przynajmniej na kilka dni wyjechać z tego
miasta.
No o ile w ogóle dożyje zakończenia
roku …
I w tej chwili do mojej głowy zawitał
pewien pomysł.
A co jeśli to Dave zmusił Camile aby
zaprosiła mnie na ten koncert? Jeśli on jej coś zrobi, gdy dowie
się, że mnie tam nie było? Nie chcę mieć nikogo na sumieniu.
Nawet tej lafiryndy.
Ale z drugiej strony, gdybym tam poszła
… wróciłabym bezpiecznie z powrotem?
Wszystko jest takie skomplikowane,
jedna decyzja może zaważyć na wszystkim.
Muszę dokładnie przemyśleć jak
najlepiej postąpić. Dziś jest wtorek, czyli mam jeszcze prawie
cały tydzień, by się zastanowić.
Zmęczona i przygnębiona dzisiejszym
dniem ułożyłam się wygodnie na łóżku i nim zdążyłam się
zorientować, zasnęłam.
Ha, jaka ja byłam wtedy głupia i
naiwna.
Nawet nie przypuszczałam jak bardzo
zmieni się moje życie po podjęciu tej feralnej decyzji ...
----------------------------------
Aj taki jakiś niefafluśny mi wyszedł ;P
Ale nie mnie tu oceniać, więc oddaje go w wasze ręce
Swoje opinie wyrażajcie w komentarzach,
tylko szczerze ;)
Miłego czytania ;***
sobota, 2 czerwca 2012
2: Dzień pełen niespodzianek
No dobra troszeczkę was oszukałam ^^
Ta rozmowa nie była wcale
nieprzyjemna, ale … dziwna.
-Hej Sam, miło cię widzieć –
przywitała się –o dziwo- Camile.
-Yyy... hej – odparłam
-Mam do ciebie niewinne pytanko, masz
może jakieś plany na sobotę ? - zapytała
I w tej chwili w mojej głowie zapaliło
się czerwone światełko i rozległ się alarm.
Co tu się do cholery dzieje? Dlaczego
ona jest dla mnie taka miła? Ostatni raz kiedy się do mnie odezwała
to było jakieś 3 miesiące temu kiedy podpaliłam jej włosy na
chemii … Oj tam no nie moja wina, że ma takie długie kłaki noo …
A poza tym zajebiście się chajcyło xP tylko straszny smród był …
A wracając do dzisiejszego dnia.
Stałam tam tak przez kilka minut, nie
mogąc wydusić z siebie ani słowa. A ona jak gdyby nigdy nic stała
i czekała na moja odpowiedź! No kurczaczki -,- przecież coś się
musiało stać, nie podeszła by do mnie, ba, nawet by na mnie nie
spojrzała. Postanowiłam się z nią troszkę podręczyć.
-No nie wiem, może mam, a może nie –
uśmiechnęłam się do niej sztucznie – a po co ci to wiedzieć?
-A bo pewnie słyszałaś o koncercie,
który odbywa się w sobotę, prawda ? Chciałam cię po prostu na
niego zaprosić.
To co teraz działo się w moim mózgu,
przebiło wycie wszystkich syren, które mieszczą się w Warszawie.
Ja cierpię dolę … Co to ma być ? Camile Hewark i jej zacna świta
zapraszają mnie, szkolne popychadło na koncert ?! Hahah gdybym się
w ostatniej chwili nie powstrzymała, wyśmiałabym się prosto w jej
krzywy ryj. Ale ja jestem kulturalną osobą … czasami.
-Zastanowię się – odparłam po
chwili namysłu ( Jajć ja myślę ^^)
Po tych słowach, wyminęłam Camile i
wyszłam na korytarz.
-W sobotę o 18, klub „Scream”-
krzyknęła za mną i ruszyła w przeciwnym kierunku.
No no, muszę przyznać że po
siedemnastu latach mojego dość nudnego żywota coś w końcu
zaczyna się dziać. Najpierw budzi mnie piękne słońce, teraz ta
rozmowa …
Właśnie, ta rozmowa … przez
następne lekcje nie mogłam przestać o tym myśleć (Oj to już
drugi raz dzisiaj ^^)
W końcu nadszedł czas lanchu. Kiedy
stałam w kolejce po to, aby dostać tackę z czymś co podobno zwie
się obiad, zauważyłam idącą między stolikami Camile. Po prostu
nie mogłam wytrzymać i szybkim krokiem ruszyłam za nią. Minęłam
jeden zakręt, potem następny i … trafiłam na pusty korytarz.
No szlak! Zgubiłam ją …
Ale wtedy z opresji wyratowały mnie
jej durne psiapsiółki, których irytujący śmiech usłyszałam w
jednej z klas. Od razu podeszłam pod drzwi i zaczęłam nasłuchiwać.
W oddali słychać było głos Camile,
która właśnie rozmawiała, chyba przez telefon. Po jakiś 10
minutach, podeszła bliżej drzwi.
-No i co powiedział? - zapytała jedna
z barbie imieniem Jane
-Powiedział, że nie wie jakim
sposobem, ale musimy ją tam zaciągnąć – powiedziała tamta
lekko poddenerwowana.
-A jeśli nie damy rady ? Wiesz jaka ta
zdzira Samantha jest uparta …
-Wolę nie myśleć co mogłoby się
stać
Moje serce biło jak oszalałe. No to
pięknie Sam, pięknie. Czyli to jest prawdziwy powód dl którego są
takie miłe. Ale kto do jasnej ciasnej im to zlecił? No dobra znam
pary typków z którymi wolałabym się nie zadawać, ale wątpię,
że byliby zdolni do czegoś takiego. A może to stare znajomości
mojej matki postanowiły się w końcu odezwać i przypomnieć mi, że
ciągle mam u nich dług … Kurde, tyle pytań a na żadne z nich
nie mam odpowiedzi. Wolę testy A,B,C -,-
Teraz wiedziałam tylko jedno. Za żadne
skarby świata nie mogę pójść do tego klubu.
Nie mogę dać się wciągnąć w te
wszystkie popieprzone gierki.
Z takim przeświadczeniem wróciłam do
domu, w którym zastała mnie kolejna niespodzianka ...
......................................................................................................................................................................
No i oto przed wami kolejny rozdział, który powstał poprzez szantaż -,-
Tak wiec za jego powstanie dziękujcie (lub obwiniajcie) moich koffanych Szantażystów, czyli :
bellę ;*, Olivię ;*, love ;* i wariatkę ;*
Rozdział ten dedykuję również justbreath ;* i magical ;*
Miłego czytania i zachęcam do komentowania ;)
piątek, 18 maja 2012
Rozdział 1
Mamy dziś maj. Jest piękny dzień i
mocno grzeje słońce, co jest dziwne jak na pogodę w tym miesiącu.
Zazwyczaj pada deszcz i jest niewyobrażalny ziąb, no ale cóż …
Lepiej nie narzekać a cieszyć się tym cudem natury.
Kolejny już raz tego ranka
przeciągnęłam się. „Ach może życie nie jest jednak tak
bezsensowne jak mi się wydaje”-pomyślałam. Z tym
przeświadczeniem udałam się w kierunku szafy. Dziś o dziwo nie
miałam żadnych problemów z wybraniem ciuchów. Szybko wyciągnęłam
czarne rurki i biały t-shirt z napisem 'Love Is Just A Game'. Swoje
kruczoczarne włosy lekko pofalowałam, a rzęsy pociągnęłam
cienką warstwą tuszu. Spakowałam do torby kilka książek i
wyszłam z pokoju kierując się w stronę kuchni. Jak co rano
zastałam tam mojego ojca pijącego kawę.
-Cześć tato – przywitałam się
-Dzień dobry Sam – odparł,
nie odrywając wzroku od czasopisma
Tak nie ma to jak przyjemna i długa
konwersacja -,-
Ale zdążyłam się już przyzwyczaić,
że praca … a właściwie, że wszystko jest ważniejsze ode mnie.
Cały czas praca, dom, praca, Izabel,
praca … O tak Izabel …
Moja jakże udana macocha.
Widać, że ojciec poszedł na zgrabny
tyłek i cycki, bo mózgu to ta lafirynda raczej nie ma.
Na szczęście dla niej ważniejsze od
przesiadywania w domu z rodziną jest przebywanie u kosmetyczki ze
swoimi psiapsiółami. Do domu wraca zazwyczaj tylko na noc ...yhm …
chyba nie muszę pisać po co.
A odwracając się od mroku i
powracając na drogę światła …
Szybko zjadłam śniadanie, ubrałam
białe Nike za kostkę i ruszyłam w kierunku szkoły.
Skoro mamy tak piękną pogodę, to nie
ma potrzeby abym jechała autobusem. Wolę pooddychać świeżym
powietrzem. Może w końcu moje szare komórki zaczną działać?
No przecież cuda się zdarzają …
Szłam przepełnionymi zabieganymi
ludźmi ulicami słuchając piosenki 'Papa Roach – Even If I
Could'. Ta piosenka <choć nie wiem czemu> zawsze poprawiała
mi humor.
Przyglądając się tak wszystkiemu
dookoła, po raz kolejny muszę stwierdzić, że Manchester to wcale
niebrzydkie miasto … A przynajmniej jego obrzeża, czyli miejsce, w
którym mieszkam.
Pogrążona w rozmyślaniach dotarłam
to obskurnego i cuchnącego budynku w którym mieścił się sąd
najwyższy, przez niektórych nazywanego szkołą.
Nie było to zbyt przyjemne miejsce, a
przynajmniej dla mnie. Byłam odludkiem, a jedyną osobą z którą
mogłam normalnie pogadać była moja przyjaciółka Alex. Choć tak
właściwie, to nie dziwię się, że nikt nie chciał mieć ze mną
nic wspólnego. Wy chyba też nie chcielibyście mieć w klasie
osoby, której matka siedzi w kiciu. Tak to prawda. Moja matka to
narkomanka, ale ja wolałabym nie mieć z nią żadnego kontaktu. Do
dziś mam blizny po tym jak mnie katowała, a na samo wspomnienie
tych chwil w oczach pojawiają mi się łzy. Miałam przesrane
dzieciństwo i nie chciałabym, by ktoś miał cierpieć tak jak ja …
Ojciec zainteresował się mną dopiero wtedy, kiedy znalazłam się
w szpitalu ze złamaną nogą i wstrząsem mózgu … I tak
przeszłość mojej matki ciągle mnie nawiedza i nie przestanie tego
robić … Niestety …
Po usłyszeniu dzwonka, udałam się do
klasy.
Wykład z biologi był bardzo ciekawy,
a mianowicie było o … no o tym … w każdym razie była to
biologia … przynajmniej tak mi się zdaje.
Ale nie tylko ja byłam tak strasznie
zainteresowana tym o czym ględzi profesor McKlauch. Inne dziewczyny
z mojej klasy, zawzięcie rozmawiały o jakimś koncercie, który ma
odbyć się w tę sobotę. Były tak podjarane, że pochodnia to przy
nich pikuś. Jeśli mam być szczera nie lubię zbytnio chodzić na
koncerty. Wolę zamknąć się w swoim pokoju i zabrać się za jakąś
ciekawą książkę lub posłuchać muzyki. Ale są ludzie, których
bardziej interesuje życie gwiazdeczek popu niż ich własne … nie
rozumiem czegoś takiego. Z tych wszystkich sexi chłopczyków znam
tylko Justina Bimbera … albo jak on się tam nazywał.
Z mojego ciekawego zajęcia, jakim było
oglądanie ścian sali lekcyjnej wyrwał mnie dzwonek oznajmiający
przerwę. Nie dane mi było jednak spokojnie wyjść z klasy. Kiedy
skierowałam się w stronę drzwi, drogę zagrodziła mi zgraja
wypicowanych lasek, a przed szereg wystąpiła wszech tapeta całego
liceum Camile.
I wtedy zaczęła się dość nieprzyjemna rozmowa ...
......................................................................................................................................................................
Może ja się lepiej nie będę wypowiadać co do tego rozdziału, bo znowu dostanę opierdziel ...
Chciałyście to macie, nie moja wina, że to takie badziewie, a nie sorka jednak moja i mojego beztalencia ;)
Ded dla : Willow ;* , JustBreath ;* i wariatki ;* , które mnie o to molestowały.
Miłego czytania i zapraszam do komentowania ;)
Czekam na szczere opinie ;D
czwartek, 17 maja 2012
Hejka :D
Witam wszystkich i zapraszam do czytania mojego nowego opo ;) Mam nadzieję, że przyjmiecie je równie miło co poprzednie i będziecie często tu zaglądać :)
Czcionkę i inne szczegóły w najbliższym czasie postaram się dopracować.
Serdecznie pozdrawiam ;*****
Czcionkę i inne szczegóły w najbliższym czasie postaram się dopracować.
Serdecznie pozdrawiam ;*****
Subskrybuj:
Posty (Atom)