Następnego dnia obudziłam o dziwo
przed 7.00 .
Byłam strasznie zdenerwowana tym co
dziś miało się wydarzyć, ale wszystko dokładnie przemyślałam i
już wiedziałam co powinnam zrobić.
Po wykonaniu porannej toalety i
zrobieniu lekkiego makijażu zeszłam za dół aby pożegnać się z
tatą i Isabel.
Kiedy szłam po schodach w domu
panowała niezwykła cisza …
Zazwyczaj o tej porze słychać było
wrzaski mojej macochy, typu: „Gdzie jest moja prostownica?!” albo
„Misiu nie widziałeś gdzieś moich złotych kolczyków?” yyy i
do tego te jej pozy … Ufff okropny widok.
No ale teraz nic takiego się
wydarzyło.
Przeszłam pusty hol i udałam się w
stronę kuchni. Tam tez nikogo nie było …
Zobaczyłam leżącą na stole kartkę.
Podniosłam ją i zaczęłam czytać napisane czarnym długopisem
dość niewyraźne słowa.
Witaj Sam, pewnie dziwisz się,
że w domu jest tak późno, ale postanowiliśmy wyjechać
z samego rana. Mam nadzieję,
że kiedy już wrócimy to zastaniemy dom cały, a nie
same ruiny. Masz wszystkiego
pilnować,nie pić za dużo alkoholu, nie urządzać imprez
i nie wydać za dużo pieniędzy,
które ci zostawiłem. A co do innych rzeczy masz wolną rękę.
Przepraszam jeszcze raz, że
wyjechaliśmy bez pożegnania.
Życz nam udanych wakacji.
Całuje tata ;*
Mówiłam już, że
mój ojciec jest odpowiedzialnym rodzicem? Tsaa … jak widać
bardzo.
No nic, od
dłuższego czasu wszyscy maja mnie gdzieś, a z tego wniosek, że
chyba się przyzwyczaiłam. Leniwie wzruszyłam ramionami, wyrzuciłam
list do kosza i zrobiłam sobie śniadanie. Po wykonaniu tych
wszystkich czynności, założyłam na nogi moje ulubione białe Nike
za kostkę i wyszłam z domu.
Powolnym krokiem
przemierzałam tętniące życiem ulice miasta.
Idąc tak, kolejny
już raz wspominałam moje dawne życie … Glasgow, moich starych
kumpli oraz tamtejsze szalone życie … Wtedy nie obchodziło mnie
nic, myślałam, ze życie to bajka w której ja gram jedną z
głównych ról. Myliłam się. Na szczęście udało misie wygrzebać
z tego gówna, którym są papierosy, alkohol i dragi. Nie życzyłabym
nikomu takiego życia.
Ale teraz się
zmieniłam, jestem odważniejsza i nie boję się tego co może stać
się w przyszłości. Teraz już wiem, że muszę radzić sobie sama
i mam nadzieję, że podołam zadaniu, którym jest wyciąganie mnie
ze wszystkich tarapatów w jakie się wpakuję …
Na tych
rozmyśleniach minęła mi cała droga do pobliskiego parku.
Usiadłam na ławce
i zaczęłam wsłuchiwać się w śpiew ptaków. Rzadko można było
tu coś takiego usłyszeć … ale gdy już udało ci się złapać
jedno z tych malutkich stworzeń na śpiewie, było to prawdziwym
ukojeniem dla uszu przywykłych do miejskiego zgiełku.
Siedząc tak
bezczynnie minęło mi całe południe i musiałam wracać do domu,
aby się przygotować.
Do klubu wybrałam
czarną bluzkę z wyciętymi plecami oraz dżinsowe szorty … nie
lubiłam się za bardzo stroić. Tak szczerze to miałam nadzieje, że
mój pobyt na tym koncercie pozostanie niezauważony.
Wyszłam z domu
jakąś godzinę przed koncertem i postanowiłam się jeszcze chwilę
przejść.
Mimo tego iż już
dawno ludzie skończyli pracę, korki nie zmalały, a wokół mnie
słychać było gwar rozmów. Zeszłam w boczną uliczkę, aby choć
na chwilę uwolnić się od tego wszystkiego. Wiatr delikatnie muskał
moja skórę i rozwiewał włosy. Wzięłam głęboki oddech i
przymrużyłam oczy, by w następnej chwili otworzyć je szeroko i
spojrzeć zdecydowanie przed siebie.
Szybkim krokiem
ruszyłam w stronę ulicy na której znajdował się klub. Już z
daleka widać było żarzący się napis „Scream”.
Zatrzymałam się
przed drzwiami i zdecydowanym ruchem otworzyłam je ...
------------------------------------------
Dziś trochę krótszy, ale na tyle wystarczyło mojej weny ;)
Dziękuję, że to czytacie i jesteście ze mną ;**
Dzięki Anku ;* wiem, że warto pisać choćby dla jednej osoby, którą to interesuje i która czeka na rozdział :)
Mam nadzieję, że następnym razem napiszę coś dłuższego i akcja się rozkręci ;D
Miłego czytania i zachęcam do komentowania;*****